Fałszywy przyjaciel
Raz kolega do drugiego powiedział w sekrecie
Jak to dobrze i szczęśliwie życie mu się plecie:
Bo ma żonę piękną, mądrą, utalentowaną,
Miłą, ładną i wysoką i bardzo zadbaną.
Drugi słucha, słucha, słucha – zazdrość go rozpiera,
Jego żona dużo brzydsza i bez przerwy gdera.
Więc kolegę podbuntował – kapciem – nazywając,
Przechwałkami o przygodach – prawdę ukrywając.
Jakiż ma potencjał wolność, cechy samca alfa,
Jakie szczęście ma na co dzień – lecz to były kłamstwa.
Podbuntował go, omotał, zwierzał się czasami,
Że ta ruda, piegowata, to istny dynamit.
Tak podpuścił nieboraka, że swą żonę zdradzał,
By kolegom imponować – o tym opowiadał.
Przechwalał się i przechwalał, dużo było tego,
W rezultacie jego żona znalazła innego.
I tak naiwni panowie, słuchając kolegów,
Psują sobie fajne życie, nie wiedząc dlaczego.
Przecież wielki samiec alfa musi być szczęśliwy!
Choć niewierny, choć zuchwały, choć jest niegodziwy.